Dan Carlin, Koniec jest zawsze blisko. Apokaliptyczne chwile w historii ludzkości: od epoki brązu do współczesnych pandemii.
sobota, 23 października 2021Tytuł oryginału: The End Is Always Near: Apocalyptic Moments, from the Bronze Age Collapse to Nuclear Near Misses
Data wydania: 14 października 2021 r.
Wydawnictwo: Literackie
Tłumacz: Tomasz Kunz
Data wydania: 14 października 2021 r.
Wydawnictwo: Literackie
Tłumacz: Tomasz Kunz
Podstawowe pytanie w epoce nowożytnej brzmi: czy ludzkość dokonała postępu moralnego, czy też przeznaczeniem jest powtarzać te same błędy i cierpieć te same nieszczęścia? Dan Carlin, twórca popularnego podcastu Hardcore History, zgłębia to pytanie, opowiadając o apokaliptycznych momentach w historii ludzkości, pytając, czy współczesny świat jest gotowy do stawienia czoła podobnym katastrofom, czy jesteśmy w stanie sobie z nimi poradzić.
Carlin opisuje upadek epoki brązu, upadek imperiów asyryjskich i rzymskich oraz niszczycielskie fizyczne i psychologiczne skutki głodu, zarazy, wojny totalnej i potencjalnej zagłady nuklearnej.
Nie jest to lekka ani podnosząca na duchu lektura na okres świąteczny, ale o to właśnie chodzi. Carlin sugeruje, że być może stan wiecznego pokoju i stabilności, w którym pozornie żyjemy, czyni nas miękkimi i podatnymi na nieoczekiwaną katastrofę. Możemy myśleć, że nasze wygodne życie będzie trwało nieprzerwanie w nieskończoność, ale z drugiej strony tak samo myśleli Rzymianie, Asyryjczycy, Babilończycy, starożytni Egipcjanie i Grecy.
Czy możesz sobie wyobrazić miasto, w którym obecnie mieszkasz, jako opustoszałą ruinę? Czy pewnego dnia będzie jak większość miast, które kiedykolwiek istniały, czy nie? Każdy wynik wydaje się fascynujący.
Gdy Carlin opowiada o nieszczęściach z przeszłości, czytelnik staje przed pytaniem, czy nasza cywilizacja jest naprawdę odporna na którykolwiek z tych apokaliptycznych scenariuszy. Możemy żyć z zaawansowaną technologią, ale nasza skłonność do plemienności, przesądów i wojen zawsze kipi pod powierzchnią. Czy możemy po prostu czekać na kolejną nieuleczalną pandemię, wojnę totalną, katastrofę nuklearną lub ekologiczną? Jak napisał Carlin:
Zawsze toczyły się wielkie wojny między wielkimi mocarstwami. Każda następna taka wojna wymagałaby zaangażowania państw uzbrojonych w broń nuklearną. III wojna światowa brzmi jak zły pomysł na film, ale czy jest bardziej nieprawdopodobna niż wieczny pokój między wielkimi państwami?
Pomysł, że ludzkość zmierzyła się już z największymi wyzwaniami na wszystkich frontach (choroby, wojny, klęski żywiołowe, głód i przewroty polityczne) wydaje się bardzo mało prawdopodobny. I to właśnie ta myśl sprawia, że każda cywilizacja jest najbardziej podatna na katastrofę. Jak napisał Carlin, omawiając możliwość zagłady nuklearnej podczas kryzysu kubańskiego:
Samuel Johnson miał powiedzieć: »Kiedy człowiek wie, że ma zostać powieszony za dwa tygodnie, to cudownie koncentruje jego umysł«. potraktował zagrożenie z takim stopniem powagi, na jaki zasługiwał. W idealnym świecie bylibyśmy w stanie robić to stale, ale historia pokazała, że mniejsze aspekty i banały życia mają sposób na ingerencję.
Innymi słowy, może się zdarzyć, że nasze niedoszacowanie zagrożeń egzystencjalnych, jak na ironię, zwiększa prawdopodobieństwo ich wystąpienia.
Z drugiej strony, i pomimo tego wszystkiego, są powody do optymizmu. Z pewnością wiemy dziś więcej na przykład o powstrzymywaniu chorób zakaźnych, a także wiemy, że żadne dwie demokracje nigdy nie prowadziły ze sobą wojny. Dopóki nasza medycyna i nauki polityczne będą o krok do przodu – i zachowamy stałą czujność – możemy rzeczywiście zapobiec kolejnej śmiertelnej pandemii lub wojnie totalnej.
Co ważniejsze, należy wysunąć argument, że poczyniliśmy również pewien postęp moralny, stając się coraz bardziej niechętni wojnie i przemocy. Jak zauważył Carlin, po zakończeniu II wojny światowej Stany Zjednoczone były jedynym krajem na świecie, który posiadał broń jądrową. Jednak pomimo nalegań kilku amerykańskich przywódców wojskowych o zaatakowanie Związku Radzieckiego, Stany Zjednoczone nie zainicjowały ataku nuklearnego na swojego głównego globalnego konkurenta, kiedy miały do tego okazję. Jak napisał autor:
Co zrobiliby Juliusz Cezar, Aleksander Wielki albo Hitler z monopolem na broń nuklearną? Nie użyliby ich? Gdybyś dał wielkiemu kartagińskiemu generałowi Hannibalowi broń nuklearną w jego walce na śmierć i życie z Republiką Rzymską, wręczyłeś mu guzik i powiedziałeś: „Jeśli to naciśniesz, cały Rzym będzie zniszczony”, czy on to naciśnie, czy też mówi: „Może powinienem to przemyśleć?”
Trzeba przyznać Carlin, że woli zadawać pytania niż na nie odpowiadać. Jak sam przyznaje, jest fanem i popularyzatorem historii, a nie historykiem. Jego mocne strony leżą w umiejętnościach mistrza gawędziarstwa i sprytnego badacza, które są w pełni widoczne w tej książce. Ale to czytelnik ostatecznie musi zdecydować, czy przyszłość będzie przypominać przeszłość.
Carlin pozostawia czytelnikowi zastanowienie się nad kilkoma pytaniami, z których najbardziej krytycznym może być to, czy powinniśmy demodernizować świat, aby zapobiec katastrofie ekologicznej, czy też te społeczeństwa, które stwarzają największe ryzyko ekologiczne i militarne. W końcu pytanie brzmi, czy wykorzystamy naszą technologię dla dobra lub zła, czy też stoimy w obliczu tylu zagrożeń, że prędzej czy później jedno lub drugie doprowadzi do cywilizacyjnego upadku. Ponieważ nikt nie może przewidzieć przyszłości, nie są to łatwe pytania.
Na zakończenie zaznaczę, że istnieje bardziej cyniczna interpretacja książki, która uznałaby ją za serię luźno powiązanych esejów wyrzuconych z podcastu. Ponieważ Carlin nie wysuwa żadnej oryginalnej tezy, możliwe, że fan podcastu znał już większość treści. Ale bez tej wiedzy mogę z łatwością polecić tę książkę jako fascynującą narrację naszej bardziej makabrycznej przeszłości i jako ważną filozoficzną eksplorację przyszłości ludzkości.
Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Literackiemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz