Charlotte Link, Bez Winy
sobota, 11 września 2021
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!
Tytuł oryginału: Ohne Schuld
Data premiery: 15 września 2021 r.
Seria: Kate Linville - 3
Wydawnictwo: Sonia Draga
Sierżant Kate Linville podróżuje pociągiem do Yorku, gdy nagle zdjęta paniką współpasażerka prosi ją o pomoc: prześladuje ją obcy mężczyzna. Pada kilka strzałów, kobiety w ostatniej chwili salwują się ucieczką. Na następnej stacji sprawcy udaje się umknąć.
Wkrótce potem dochodzi do ataku na młodą kobietę w pobliżu Scarborough. Spada z roweru, zahaczając o rozciągnięty w poprzek drogi drut. W jej kierunku pada strzał, chybia jednak celu – pocisk pochodzi z tego samego pistoletu, z którego strzelano w pociągu. Kate Linville desperacko szuka powiązań między obiema ofiarami. Czas nagli, gdyż sprawca nie daje za wygraną. W końcu sama Kate wpada w najgroźniejszą pułapkę swojego dotychczasowego życia.
To takie tabu, prawda? Jak można być matką i się nie cieszyć, jak można nie odczuwać miłości, wdzięczności, potrzeby zaangażowania? Wie pani, jestem wdzięczna za trójkę zdrowych dzieci, ale zarazem jestem tak potwornie zmęczona, że w ogóle nie czuję się sobą. Zmagam się z tym dzień za dniem, oglądam idiotyczne programy w telewizji i przez cały czas wmawiam sobie, że muszę, do cholery, być szczęśliwa.
Mam mieszane uczucia względem tej książki. Niby bardzo się cieszę, że mogłam znów poczytać coś autorstwa Charlotty Link, a także, że wróciła ona do Kate Linville, jednak mam wrażenie, że pani Link nie wykorzystała do końca potencjału tego pomysłu. Choroba psychiczna, dzieciobójstwo, przemoc domowa - są to wątki, które praktycznie same się piszą, a jednak coś tu poszło nie tak. Mimo, że jest to książka o Kate Linville to mało w niej Kate Linville. Jest ona jakby tylko po to by być, w sensie, że była potrzebna jakaś policjantka, więc wzięto znaną czytelnikom Linville. Tymczasem sama Kate tej historii w ogóle nie doświadcza, gdzieś tam są powstawiane jakieś epizodyczne sceny ale bardziej po to żeby rozmyć to wrażenie jej nieobecności.
Jednocześnie sam pomysł na fabułę był niesamowicie genialny. Motyw dzieciobójstwa i dziecka z problemami psychicznymi to coś, co w thrillerach nigdy się nie nudzi, choć zdecydowanie nie jest to tematyka lekka. Obecnie żeby zostać zauważonym i docenionym na rynku książki trzeba sięgnąć po naprawdę gruby kaliber, chyba, że jest się już znaną i cenioną autorką... choć i wtedy wypadałoby nie osiadać na laurach...
Zastanawiała się często, czy ludzie wiedzieli, że jest świadoma wszystkiego, co się wokół niej dzieje. Że wszystko słyszy. I rozumie. A może sądzili, że jej mózg jest tak samo martwy jak reszta jej ciała? Ten bezużyteczny worek kości, mięśni, tkanek. Nieruchomy, bez jakiegokolwiek czucia. Jej ciało nie było już ciałem. Było skorupą czegoś, co niegdyś zdawało się silne, prężne, spragnione ruchu. Ciało nigdy jej nie zawiodło. I dlatego nigdy tego faktu nie doceniła. Nie dość mocno. Nigdy nie czuła żarliwej wdzięczności. Za to, że tak rzadko chorowała. Że ciało nigdy nie sprawiało jej bólu. Że każdego ranka po prostu funkcjonowało bez najmniejszego problemu. Że wytrzymywało przez cały dzień, bez względu na to, co robiła, czy uprawiała jogging, jeździła na rowerze, stała przed szkolną klasą, remontowała dom, przekopywała ogród, czy też w towarzystwie kilkorga przyjaciół piła za dużo alkoholu. Jej serce zawsze biło silnie i miarowo, mięśnie pracowały, wszystko działało jak w zegarku, a ona nigdy nie musiała dawać za wygraną ani o cokolwiek się martwić.
Niestety jest to kolejny z nowych thrillerów autorki, który nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak te wcześniejsze - Lisia Dolina, Przerwane Milczenie, Dom Sióstr czy Drugie Dziecko.
Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Sonia Draga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz