Kristin Hannah, Słowik
środa, 7 lipca 2021Tytuł oryginału: The Nightingale
Data premiery: 12 października 2016 r.
Tłumacz: Barbara Górecka
Głównymi bohaterkami Słowika są dwie siostry - Vianne i Isabelle. Dzieli je zdecydowanie więcej niż łączy. Vianne jest starsza i tęskni za mężem, który przebywa w nazistowskim obozie wojennym; musi poradzić sobie ze swoją zbuntowaną młodszą siostrą i nazistowskim żołnierzem mieszkającym w jej domu, jednocześnie dbając o to, by jej córka nie umarła z głodu. Isabelle zaś jest jedną z tych nieznośnych postaci z pogranicza, które również budzą uczucia. Przypomina mi ogniste, irytujące, ale ostatecznie urocze bohaterki, jak Scarlett O'Hara z przeminęło z wiatrem. Najlepszą rzeczą w niej jest jednak jej przemiana. Poznajemy naiwną osiemnastolatkę, która natychmiast zakochuje się w przystojnych młodych mężczyznach, a później wyrasta na kogoś mądrzejszego. Swoją drogą kiedy Isabelle zakochała się w Gaetanie, przewracałam oczami i myślałam „och, świetnie. To taki rodzaj książki”. Ale Słowik to wielowarstwowa książka i żadna z relacji nie jest prosta.
Czarna jest noc, gdy niebo jest bezksiężycowe, ale przecież wszyscy wiedzą, że gwiazdy wciąż tam są.
Ta historia jest też niesamowicie smutna i poruszająca. Szczególnie skupiłam się na tym, jak szybko musiała dorosnąć Sophie, córeczka Vianne, która nie dość że tęskni za swoim ojcem, musiała nauczyć się żyć z nazistowskim żołnierzem w domu to jeszcze zmarła jej przyjaciółka. Niesamowicie uderzyła mnie rozmowa Vianne z córką, gdy ta próbowała przekazać jej wieść o śmierci dziewczynki w sposób możliwie najdelikatniejszy, tak jak się to robi z dziećmi, na co jej córka odpowiedziała, że nie jest głupia i wie, że Sarah to Żydówka.
Zawsze mówi się o Francuzach, że byli marionetkami nazistów, że byli tchórzami, ale tak naprawdę nic nie wiemy o tym, co oni przeżyli w czasie II Wojny Światowej, każdy skupia się tylko na sobie. Oczywiście z pewnością byli w lepszej sytuacji niż Polska, ale czy mogli spać spokojnie? Gdy większość mężczyzn została zmobilizowana w domach pozostały same kobiety i dzieci, kobiety, które musiały zapewnić swoim dzieciom posiłki, a dodatkowo często zmagały się z niechcianymi lokatorami. Naprawdę lektura Słowika otworzyła mi oczy na to, jak naziści przejęli życie Francuzów. Jakie ono było zbudowane na strachu. Stopniowo powodowali podziały w społecznościach, strachem zmuszając ludzi do zdrady swoich przyjaciół.
Teraz, pomijając całą tę wrażliwą treść, kto jest dobry, a kto jest zły, bo nie o to tu chodzi, bo na wojnie wszystko się zmienia i nic już nie jest dobre ani złe, przejdźmy do faktycznej fabuły. Ponieważ wszystko zmieniło się dramatycznie po ponad połowie nudnych i powolnych opisów i połowicznych działań.
W miłości dowiadujemy się, kim chcemy być; na wojnie dowiadujemy się, kim jesteśmy.
Powiem, że podobała mi się cała idea perspektywy 1995 roku na wydarzenia, które wydarzyły się od lata 1939 roku. To świetny sposób na skonstruowanie powieści, nadaje jej odrobinę płynności i poczucie więzi emocjonalnej. Pokazuje, że ta sama osoba może żyć tyle samo i tyle różnych żyć w prawdziwym życiu. To fascynująca perspektywa narracyjna. A biorąc pod uwagę fakt, że na końcu cały pomysł jest zakręcony, czyni go jeszcze bardziej wyjątkowym.
Naprawdę podobał mi się ten pomysł, by zwrócić uwagę na fakt, że wojna jest nie tylko dla mężczyzn, ale również kobiety odgrywają kluczową rolę w całym procesie. Kobiety na wojnie są jak ogniwo łańcucha w wielkiej maszynie – jeśli nie ma ogniwa, nie ma maszyny. Wojna jest niebezpieczna, ale mimo to te kobiety zdecydowały się przemykać wokół narzuconego im tak zwanego prawa, patrzeć niebezpieczeństwu w oczy i uśmiechać się.
Książka była mieszanką niesamowitych osób o pięknych i odważnych sercach umieszczonych w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, obok niegodziwych ludzi o zatrutych umysłach i sercach. Nie mogę nawet powiedzieć, jak bardzo imponowała mi Rachel de Champlain, ta niesamowicie silna kobieta, która sama się nie wycofała i nie pozwoliła nikomu się wycofać. A także, jaką niesamowitą postacią był kapitan Wolfgang Beck? Był głosem tak wielu dobrych Niemców, którzy po prostu musieli walczyć o swój kraj, ponieważ musieli uszanować przysięgę, którą złożyli ojczyźnie i sobie. Beck naprawdę miał pokazać światu, że nie wszyscy dobrzy są dobrzy i na pewno nie wszyscy źli są tak źli.
Dziękuję Gosiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz