Eric - Emmanuel Schmitt, Dziennik utraconej miłości
niedziela, 21 marca 2021
Tytuł oryginału: Journal d'un amour perdu
Data premiery: 10 marca 2021 r.
Tłumacz: Łukasz Muller
Jeannine Schmitt. We Francji znana jako niedościgniona mistrzyni z 1945 roku, gdy w zawodach lekkoatletycznych pobiła rekord biegu na 120 lat i której wyczyn nie został pobity przez kolejne 20 lat. Prywatnie jednak Jeannine Schmitt była przede wszystkim mamą. Mamą Florence i Erica, naszego ukochanego, wybitnego pisarza i dramaturga. To właśnie dzięki Jeannine i Paulowi Schmittom, cały świat może czerpać z mądrości Erica - Emmanuela.
Miłości nie wolno psuć słowami. Słowa kaleczą, deprawują, oszukują, mącą, wyolbrzymiają, minimalizują, niszczą, należą równie dobrze do naiwnych jak i pospolitych, cynicznych, bojaźliwych, przebiegłych, leniwych, do oszustów i do głupców. (...) miłość jest cennym kwiatem, który należy chronić nabożną ciszą z obawy, że zostanie mu blizna po nieadekwatnych słowach.
Dziennik utraconej miłości to lektura nie tyle przyjemna co bolesna. Podziwiam autora za to, że w chwili tak niesamowicie trudnej spisywał swoje myśli. Ale może dzięki temu, że dawał im upust było mu lepiej? Autor zabrał czytelników w tak intymne historie swojego życia jak nigdy wcześniej. Opowiedział o swojej nieskończonej miłości do matki, tak, jak żaden inny mężczyzna nie byłby w stanie opowiedzieć.
Dzisiaj, jak co dzień, umiera czyjaś matka i na ziemi jest trochę mniej miłości. Dzisiaj, jak co dzień, rodzi się dziecko i na ziemi jest znacznie więcej miłości.
Przeczytałam tę powieść w kilka godzin i czuję się winna. Mam przeczucie, że dokonałam zbrodni, że nie powinno się tak szybko odkładać na półkę książki o tak olbrzymiej wartości. Nic jednak nie mogę poradzić na to, że Schmitt zawładnął mną od pierwszej strony tak, jak robił to dawniej, gdy odkąd przeczytałam Oskara i Panią Różę by wykorzystać tę książkę w swojej pracy maturalnej, chłonęłam jedna za drugą kolejne dzieła autora. Nie wszystkie mam w swojej biblioteczce, ale o żadnej nigdy nie powiedziałam, że mi się nie podobała.
Cierpienie nie wywyższa, niszczy. Bynajmniej nie czyni nas lepszymi, lecz nas pomniejsza. Nie prowadzi do wzniosłych myśli, raczej skazuje na to, żeby nie myśleć. Cierpienie nie ma nic z przywileju, który uszlachetnia, a wszystko z plagi, która powala na ziemię.
Najnowsza powieść Erica - Emmanuela Schmitta jest pewnego rodzaju spowiedzią, w której autor wyrzuca sobie to, czego nie zdążył dokonać, a także fakt, że mimo silnej więzi łączącej go z rodzicielką nie zorientował się, że Jeannine przytrafiło się coś złego. I tu mogłabym porównać autora do mojego taty. Choć jego mama, a moja babcia zmarła na długo przed moimi urodzinami to wiem, że tata do dziś wyrzuca sobie, że nie zdążył zabrać babci nad morze, nad którym nigdy nie była i nad które tata obiecał ją zabrać po wyjściu z wojska. Odczułam zatem ból autora bardzo, ponieważ wiem, jak po latach dręczy to wciąż mojego tatę.
Gwałtowna śmierć oferuje miód temu, który odchodzi, a truciznę tym, którzy zostają. Chociaż oszczędza udręki osobie, która zabiera, pozostawia jej bliskich w szoku i niepewności, zaskoczonych, odrętwiałych. Trudno im uwierzyć w to, co się stało, i oswoić się z myślą o stracie, bo nie potrafią sobie wyobrazić rzeczywistości wypełnionej pustką.
Nie wiem co więcej mogę dodać. Dziennik utraconej miłości to kolejna, piękna, wzruszająca, pełna mądrości powieść autora. Powieść niepowtarzalna, bardzo osobista. Powieść, która nie raz i nie dwa doprowadzi Was do łez. Powieść pełna bólu, żalu, poczucia niesprawiedliwości i bezwarunkowej miłości. Powieść, którą musicie przeczytać.
Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz