Anna Kańtoch, Wiosna Zaginionych
środa, 30 września 2020
Data premiery: 30 września 2020 r.
Wydawnictwo: Marginesy
Wiosna Zaginionych to moje pierwsze podejście do twórczości Anny Kańtoch. Autorka znana głównie z powieści fantastycznych nie była dotąd na mojej liście must read, jednak zapowiedź tego kryminału była tak kusząca, że nie sposób było jej nie porwać.
Główną bohaterką Wiosny Zaginionych jest emerytowana policjantka Krystyna. Kobieta pewnego dnia w jednym z katowickich sklepików osiedlowych spotyka Jacka - mężczyznę, którego widok przypomniał jej o tragedii z przeszłości. A ową tragedią jest zaginięcie jej brata przed pięćdziesięcioma laty, który wraz z czwórką przyjaciół wybrał się w Tatry. Troje z grupki przyjaciół zostało odnalezione w górach martwych, a brat Krystyny i jeszcze jedna osoba zaginęli bez wieści. Jedna osoba wróciła, tą osobą był Jacek.
Widok przyjaciela brata, który żyje sobie spokojnie pod zmienionym nazwiskiem nieopodal Krystyny sprawia, że kobieta nie potrafi myśleć o niczym innym jak o wyciągnięciu od Jacka informacji co tak naprawdę wydarzyło się w Tatrach 1963 roku, a może i nawet wziąć odwet za zaginięcie brata. Zaczyna go obserwować aż pewnego dnia zakrada się do jego domu sama do końca nie wiedząc co zamierza i odnajduje Jacka martwego. Znając doskonale procedury jak najszybciej opuszcza miejsce zbrodni i czeka aż ktoś odnajdzie ciało i rozpocznie się oficjalne śledztwo, a w międzyczasie sama prowadzi swoje.
Najbliższą dla Krystyny osobą jest jej wnuczka , która mimo młodego wieku najbardziej potrafi dogadać się z Krystyną w przeciwieństwie do jej dzieci. A kiedy okazuje się, że Zuza mogła mieć coś wspólnego ze śmiercią Jacka, emerytowana policjantka zamierza zrobić wszystko by nikt się o tym nie dowiedział.
Spotkanie z Anną Kańtoch uważam za bardzo udane, polubiłam Krystynę, starszą lecz nie tak leciwą bohaterkę, nieco mroczną i tajemniczą. Podobało mi się szczególnie to, że bardzo dużo w niej śląskiej gwary jak przystało na powieść osadzoną w stolicy Śląska - Katowicach. Biorąc pod uwagę fakt, że współcześnie ta gwara się trochę zatarła, co wiem na przykładzie mojej rodziny mieszkającej w Zabrzu od lat, gdzie tylko starszyzna mówi gwarą, a moje pokolenie już nie, bardzo często autorzy nie zwracają uwagi na te smaczki, jakim są regionalne gwary i nie korzystają z nich w swoich powieściach.
Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Marginesy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz