Jenny Blackhurst, Ktoś tu kłamie

wtorek, 12 maja 2020


Ktoś wie, że to nie był wypadek.
Ktoś wie, że popełniono zbrodnię.


Tytuł oryginału: Someone Is Lying
Premiera: 6 maja 2020 r.
Wydawnictwo: Albatros 

Jenny Blackhurst to jedna z tych autorek, które regularnie mi się przewijają przez polecane książki. Nie mogło więc być inaczej i w końcu sięgnęłam po ktoś tu kłamie jej autorstwa.

To prawda, co mówią o plotce, że jest jak ogień: bez podsycania skwierczy i gaśnie.

Akcja dotyczy jednej z mieszkanek luksusowego osiedla Severn Oaks Eriki Spencer, która zmarła rok wcześniej w tragicznym wypadku na przyjęciu u znajomych. Jej rodzina oraz przyjaciele wciąż nie mogą zrozumieć jak doszło do tego wypadku, a przynajmniej takie wszyscy sprawiają wrażenie. W pewnym momencie w sieci pojawiają się podcasty i wpisy informujące, że śmierć Eriki była morderstwem, a mordercą jest mieszkaniec osiedla. Ich autorem jest Andy Noon, osoba która zdaje się podejrzanie dużo wiedzieć o mieszkańcach Severn. Nieliczna społeczność zaczyna mieć wątpliwości co do wydarzeń sprzed roku, a anonimowy informator wyciąga na światło dzienne brudy z życia osiedlowej elity. Szybko okazuje się, że Erika zbyt wielu osobom zalazła za skórę, a każda z nich jest przekonana, że to ona dokonała zbrodni. Jaka jest prawda? I jaki związek ze śmiercią Eriki ma zaginięcie jej najlepszej przyjaciółki? Czy w ogóle jakiś ma?

Społeczeństwo Severn Oaks to typowy przykład "jestem twoim przyjacielem ale nie odwracaj się do mnie plecami". Mężczyźni zdają się być neutralni w kontaktach towarzyskich, ale o ile kobiety w swojej obecności zdawały się być sobie bardzo bliskie o tyle gdy któraś opuszczała towarzystwo pozostałe nie zostawiały na niej suchej nitki. Nie można się zatem dziwić, że niemal każdy z osiedla uważa się za mordercę Eriki Spencer. Tajemniczy informator już na wstępie dał do zrozumienia, że podejrzanych jest sześcioro myślałam więc, że krótka lista podejrzanych pozwoli mi dość szybko wytypować tę właściwą osobę... nic bardziej mylnego. Od Karli i Felicity, przez Mirandę i Marthę po Mary - Beth i Jacka Spencera - wszyscy mieli równie silne motywy.

Dobre wieści szybko się rozchodzą, a te złe? Usain Bolt to przy nich ślimak.

Na te i inne pytania, które pojawią się w trakcie czytania niniejszego thrillera Jenny Blackhurst sumiennie acz bez zbędnego wyjaśniania odpowie Wam przy zakończeniu, które jest doprawdy wyśmienite! Gdyby nie fakt, że w trakcie jej czytania moją rodzinę spotkała przykra sytuacja, która niejako zmusiła mnie do odłożenia książki, jestem przekonana, że skończyłabym ją w zaledwie kilkanaście godzin. A co za tym idzie, jestem więcej niż pewna, że Jenny Blackhurst jeszcze zawita w moim domu i być może zostanie w nim na stałe. 

Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Albatros.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz