Sprawy Sercowe. Historia serca w jedenastu operacjach, Thomas Morris
poniedziałek, 11 marca 2019
Ocenianie książek tego typu i wydawanie na ich temat opinii to
problematyczna sprawa. Nie jest to przecież thriller, w którym mogę
oczekiwać rozlewu krwi i szokującego zakończenia, nie jest to też
powieść historyczna, w której mogę oczekiwać wiedzy historycznej ze
strony autora ani też romans, w którym mogłabym narzekać na jojoczenie
jałowych bohaterów.
W powieściach takich jak Sprawy Sercowe, czy czytane wcześniej Pielęgniarki nie mam prawa oceniać prawdziwości opisywanych zdarzeń czy charakterów występujących w nich bohaterów.
Thomas Morris to brytyjski dziennikarz, a owe Sprawy Sercowe to jego druga książka. Przyznaję, że obawiałam się niekompetencji z jego strony, ponieważ - jak wywnioskowałam - autor ma z medycyną, a już tym bardziej z chirurgią tyle, co ja z rzeźbiarstwem. Moje obawy ostatecznie okazały się zbędne, autor nie napisał historii serca w pigułce ale uraczył mnie naprawdę obszerną dawką wiedzy medycznej i to w taki sposób, że absolutnie nie czułam się nią znudzona czy przytłoczona.
Medycyna to jedna z dziedzin, która zawsze mnie fascynowała. Znam chyba wszystkie możliwe seriale o lekarzach i szpitalach, począwszy od Ostrego Dyżuru, przez Dr. House'a po Code Black. Życie jednak znacznie odbiega od wydarzeń w serialach, nie wszyscy lekarze są tak mili jak Zosia Burska, a sale szpitalne wciąż rzadko wyglądają jak te w Leśnej Górze. Najnowsza powieść zainteresowała mnie tematyką, ponieważ odkąd obejrzałam film Bogowie o doktorze Relidze, wszelkie zabiegi i operacje wykonywane na sercu są dla mnie wręcz magią. Niezależnie od tego, czy dany kardiochirurg wstawia rozrusznik, wyciąga kulę z bijącego serca, czy wykonuje przeszczep serca - uważam go za bohatera, mistrza w swoim fachu. Mistrza, w którego rękach niejednokrotnie - dosłownie - leży życie pacjenta.
Sprawy Sercowe opowiadają o ludziach odważnych i zdeterminowanych, chirurgach z pasji i powołania, bohaterach. A przy tym napisane są tak lekko, jak na dobrą powieść przystało. Momentami można się zapomnieć, że właśnie zaglądamy przez ramię kardiochirurgowi, który wykonuje bardzo ryzykowny, pionierski zabieg i - przede wszystkim - że jest to literatura faktu, opowiadająca prawdziwe wydarzenia. Powinniście to przeczytać.
Dziękuję wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz tej książki.
W powieściach takich jak Sprawy Sercowe, czy czytane wcześniej Pielęgniarki nie mam prawa oceniać prawdziwości opisywanych zdarzeń czy charakterów występujących w nich bohaterów.
Thomas Morris to brytyjski dziennikarz, a owe Sprawy Sercowe to jego druga książka. Przyznaję, że obawiałam się niekompetencji z jego strony, ponieważ - jak wywnioskowałam - autor ma z medycyną, a już tym bardziej z chirurgią tyle, co ja z rzeźbiarstwem. Moje obawy ostatecznie okazały się zbędne, autor nie napisał historii serca w pigułce ale uraczył mnie naprawdę obszerną dawką wiedzy medycznej i to w taki sposób, że absolutnie nie czułam się nią znudzona czy przytłoczona.
Medycyna to jedna z dziedzin, która zawsze mnie fascynowała. Znam chyba wszystkie możliwe seriale o lekarzach i szpitalach, począwszy od Ostrego Dyżuru, przez Dr. House'a po Code Black. Życie jednak znacznie odbiega od wydarzeń w serialach, nie wszyscy lekarze są tak mili jak Zosia Burska, a sale szpitalne wciąż rzadko wyglądają jak te w Leśnej Górze. Najnowsza powieść zainteresowała mnie tematyką, ponieważ odkąd obejrzałam film Bogowie o doktorze Relidze, wszelkie zabiegi i operacje wykonywane na sercu są dla mnie wręcz magią. Niezależnie od tego, czy dany kardiochirurg wstawia rozrusznik, wyciąga kulę z bijącego serca, czy wykonuje przeszczep serca - uważam go za bohatera, mistrza w swoim fachu. Mistrza, w którego rękach niejednokrotnie - dosłownie - leży życie pacjenta.
Sprawy Sercowe opowiadają o ludziach odważnych i zdeterminowanych, chirurgach z pasji i powołania, bohaterach. A przy tym napisane są tak lekko, jak na dobrą powieść przystało. Momentami można się zapomnieć, że właśnie zaglądamy przez ramię kardiochirurgowi, który wykonuje bardzo ryzykowny, pionierski zabieg i - przede wszystkim - że jest to literatura faktu, opowiadająca prawdziwe wydarzenia. Powinniście to przeczytać.
Dziękuję wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz tej książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz