Hanna Kowalewska, Zanim Odfrunę

wtorek, 2 października 2018
Seria o Jantarni - miejscowości ulokowanej gdzieś między Helem, a Kuźnicą, w której mieszkają ludzie z tajemnicami i ogromnymi bagażami życiowymi - jest mi znana od niedawna, co ma swoje wady i zalety. Wady - ponieważ żałuję, że nie poznałam wcześniej tak fenomenalnej autorki, a zalety - bo nie musiałam długo czekać na kolejną część. W Zanim odfrunę Inka - główna bohaterka - zmierza się z przeszłością by poznać swoją nieżyjącą matkę. Nie jest to łatwe ze względu na to, że wychowująca ją przybrana ciotka przez dwadzieścia lat ukrywała przed nią pamiątki, obrazy i pamiętnik matki, więc dziewczyna musi wybierać między lojalnością do kobiety, która ją wychowała i chęcią poznania tej, która ją urodziła.
Ludzie są tajemnicą. Czasami nic nie jest takie, na jakie wygląda.
Była to momentami lektura trudna. Oj trudna. Spora część tej powieści traktuje o Weronice u schyłku życia, kiedy wiedząc, że drzwi na drugą stronę już się uchyliły, myślała przede wszystkim o swoich zwierzęcych przyjaciołach. Kiedy narażała życie by dać nauczkę tym, którzy jej przyjaciół krzywdzili i kiedy została za to brutalnie pobita. I kiedy po zapewnieniu im bezpieczeństwa - już spokojna - umarła. Wszystkie te momenty naznaczyłam łzami, a to dlatego, że było w tej kobiecie coś takiego... Magicznego, tajemniczego i nienaturalnie dobrego. Weronika Tarka w oczach mieszkańców była starą wariatką, która nie żałowała języka jedynie dla zwierząt, lecz tylko nieliczni dostrzegli w niej kogoś więcej. Jak ja żałuję, że nie mogłam poznać jej osobiście! Choćby na moment usiąść z nią przy kuchni, pozwolić by Mićka rozsiadł się na mych kolanach, zamknąć oczy i w ciszy wczuć się w zapach starannie dobranych na każdą okazję ziół, które skrupulatnie zbierała.
Miłość... Może uskrzydlać, ale może też zabijać.
Inka natomiast ma się całkiem dobrze, dociera do dawnych przyjaciółek mamy, dzięki czemu możemy dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczej Monice. Cieszę się, że dziewczyna w końcu przełamała swoje lęki i postanowiła poszperać w przeszłości, obawiałam się, że będzie z tym zwlekać w nieskończoność albo - co gorsza - zamknie ten rozdział i na zawsze zapomni o Jantarni. Dzięki jej szperaniu na jaw wychodzą ciekawe, a także szokujące informacje, które uzyskuje od przyjaciółek Moniki. Najciekawsza - choć akurat to słowo zupełnie do niej nie pasuje - jest Janka i jej złamane serce. Kobieta tak nieporadna, że momentami ma się ochotę posadzić ją na kanapie i traktować jak małe dziecko, a w innym czasie wylać jej na głowę wiadro zimnej wody by wreszcie stanęła na nogi. Janka, jak niemal każdy bohater tej serii skrywa swoje tajemnice, które za wszelką cenę chce ukryć przed Inką. Czy jej się to uda? Tego dowiem się w kolejnej części - mam nadzieję.
Człowiek zawsze szuka dodatkowych sensów, a może wszystko co ma do zrobienia, to przeżyć życie.
Podsumowując, niby skończyłam, niby odłożyłam na półkę i niby czytam już zupełnie inną książkę, ale w rzeczywistości wciąż nie mogę wyjechać z Jantarni. Przechadzam się to tu to tam, popijam herbatę jaśminową z Trudą Tryską, zaglądam do opuszczonej chaty Weroniki, a przede wszystkim - towarzyszę Ince w otwieraniu kolejnych pudeł z przeszłością. 


Premiera 31 października!

Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Literackiemu.


Panna Jagiellonka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz