Hubert Hender, "Lęk" / Rec.

wtorek, 16 maja 2017

Książkę Huberta Hendera otrzymałam jak nagrodę w konkursie literackim "Nie tylko Jane Austen" organizowanym przez Książnicę Karkonoską w Jeleniej Górze.
Było to moje pierwsze spotkanie z autorem choć, jak się dowiedziałam po przeczytaniu tego kryminału - jest to trzecia część cyklu z komisarzem Iwanowiczem i podkomisarzem Gawłowskim. Na szczęście nie zauważyłam w treści odniesień do poprzednich części, więc czytałam "Lęk" bardzo przyjemnie.

Sierpień. Jelenia Góra, województwo Dolnośląskie. Czternastoletnia Patrycja idzie wyrzucić śmieci i już nie wraca. Przerażona matka zgłasza zaginięcie córki na policję, która z początku bagatelizuje sprawę. Jakiś czas później w tajemniczych okolicznościach umiera kolejna czternastolatka - Dominika, koleżanka z klasy zaginionej. Śledczy łączą te sprawy i dokładają do tego niedawne zabójstwo jedenastoletniego Karolka. Finał sprawy może nie zaskakujący, bo gdy tylko śledczy wpadli na trop sprawcy, mogłam się domyślić jak się to wszystko skończy. Choć przyznam, że przez spory czas podejrzewałam samą Patrycję...


Ludzie nie mają pojęcia, czym jest strach, dopóki nie zostaną rodzicami...

Jeśli chodzi o fabułę to pomysł był bardzo ciekawy, a najbardziej zaintrygowało mnie miejsce akcji - Jelenia Góra, miasto, w którym mieszkam (właściwie na wiosce pod miastem, ale spędzam w Jeleniej 90% swojego czasu). Lubię, czytając książkę, wyobrażać sobie miejsce, o którym czytam. Wydawałoby się, że mam ułatwione zadanie, gdyż opisane są miejsca bardzo dobrze mi znane, jednak momentami musiałam pomyśleć o jakim miejscu pan Hubert pisze, a przykładem takiego miejsca może być choćby skrzyżowanie, które w książce składa się z ulicy Grunwaldzkiej, Mostowej, Karkonoskiej i alei Jana Pawła II. Tymczasem ulica Karkonoska jest na drugim końcu miasta, a skrzyżowanie składa się z trzech pozostałych ulic. Jednak wynika to nie z tego, że autor nie zna topografii miasta - jak wcześniej zakładałam (z tego błędu wyprowadził mnie sam Pan Hubert, który po przeczytaniu mojej recenzji zdecydował się napisać do mnie maila), a z celowego zabiegu przekształcenia rzeczywistego miejsca, który zastosował ponieważ, jak sam piszę: "nie chcę, by czytelnicy zero - jedynkowo i zbyt dosłownie traktowali i odnajdywali miejsca, które opisuję." 
Po dłuższym zastanowieniu muszę przyznać, że Pan Hubert ma rację - nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Ktoś podłapie miejsce lub - nie daj Boże - temat i biedny autor dostanie po uszach. Zapewne słyszeliście o drugim już przypadku wjechania z premedytacją kierowcy auta w tłum ludzi. Mówi Wam coś scenariusz? Ja od razu pomyślałam o "Panu Mercedesie" Stephena Kinga, a niemal kilka godzin później takie komentarze sypały się pod artykułami w internecie. 

Podobał mi się charakter powieści, wątek zaginięcia Patrycji i śmierć Karola oraz Dominiki. Przyznam szczerze, że denerwowałam się trochę ociąganiem śledczych, ponieważ ja już w połowie (jeszcze nie wiedząc o Karolku) wpadłam na to, że wspólnym mianownikiem będzie szkoła. A ten dalej czepiał się ojca Patrycji... Jednak moje zdenerwowanie i zniecierpliwienie to jak najbardziej pozytywne odczucia względem tej książki, bo co to by była za książka, gdyby nie wywoływała u mnie żadnych emocji? 

Jak najbardziej oceniam "Lęk" na plus i z chęcią nadrobię poprzednie części.



______
Panna Jagiellonka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz